"Z takiej emerytury nie wyprawię świąt. Wstyd przed dziećmi, ale muszę odwołać"

"Z takiej emerytury nie wyprawię świąt. Wstyd przed dziećmi, ale muszę odwołać"

"Z takiej emerytury nie wyprawię świąt. Wstyd przed dziećmi, ale muszę odwołać"

canva.com

"Co roku cała rodzina przyjeżdżała do mnie na Wielkanoc. Moje dzieciaki, siostra z rodziną, czasem nawet teściowa córki. Przyzwyczaiłam wszystkich, że wpadają na gotowe. Zawsze spełniałam się jako pani domu i nie oczekiwałam, że ktoś mi będzie pomagał. Sytuacja zmieniła się dwa lata temu. Owdowiałam i jedna emerytura sprawiła, że nie mogę sobie pozwolić na życie na dawnym poziomie. Na co dzień udaje mi się jakoś wiązać koniec z końcem, ale święta... No co będę kłamać, nie stać mnie. Wymyśliłam wiarygodną wymówkę dla rodziny, ale prawda jest taka, że będę siedzieć sama, bo wstyd mi powiedzieć prawdę".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Jestem kurą domową

Z moim mężem uzupełnialiśmy się idealnie. On był zdecydowanie moją drugą połówką. Całe życie zgodnie i razem. Doczekaliśmy się trójki dzieci i nie ukrywam, rodzina dała mi spełnienie. Na kilka lat zostawiłam karierę na boku i całkowicie oddałam się dzieciom i domowi. Tak zdecydowaliśmy razem z Jankiem. On sporo zarabiał, mogliśmy sobie na to pozwolić. Nieskromnie powiem, że udało nam się wypuścić dzieci w świat ze sporym majątkiem. Każdemu kupiliśmy mieszkanie i zapewniliśmy wykształcenie.

Tę rodzinność wyniosłam ze swojego domu. Z moją siostrą zawsze miałyśmy ogromną wdzięczność i szacunek do rodziców. Zresztą po ich śmierci trzymałyśmy się razem i w każdej sytuacji mogłyśmy na siebie liczyć.

Na macierzyńskim i wychowawczym spędziłam łącznie osiem lat. Na szczęście powrót do zawodu był dla mnie łagodny. Byłam nauczycielką i nawet po powrocie do pracy godziłam prace z rolą mamy i dobrej żony. W moim domu zawsze był ciepły obiad, domowe ciasto do tego wysprzątane w każdym kącie.

Byłam też mistrzynią rodzinnych spotkań. To u nas zawsze były urządzane przyjęcia Sylwestrowe, grille i huczne imprezy. No to był mój konik. Ja po prostu spełniałam się jako kura domowa!

rodzina-przy-stole Canva

Nie stać mnie na święta

Od kiedy dzieciaki zamieszkały na swoim, tym bardziej cieszyłam się na wspólne rodzinne spotkania. Porozjeżdżali się po Polsce, więc niedzielne obiadki nie wchodziły w grę, za to wszystkie święta wyprawialiśmy u nas. Każdy wiedział, że ja kocham gościć moich bliskich i nawet nie próbowali zmieniać swoich planów.

Moja sytuacja wywróciła się do góry nogami dwa lata temu. Janek zmarł na zawał. Niespodziewanie, zostałam sama w wielkim domu z jedną emeryturą. Oczywiście na początku nie to było dla mnie najważniejsze, nawet nie myślałam o tym, że finansowo zrobi się trudniej. Żyłam w rozpaczy długo. W końcu jednak zdałam sobie sprawę, że oprócz miłości życia straciłam finansowe oparcie. Przeszłam na emeryturę męża, bo z mojej nauczycielskiej to bym nie wyżyła, ale i tak jest mi bardzo trudno.

Nauczyłam się żyć oszczędnie, ale duma nadal nie pozwala mi przyznać się dzieciakom, jak jest ciężko. Udaję, że nadal radzę sobie, bo nie chcę im dokładać zmartwień. Boże Narodzenie wyprawiłam jak zawsze. Zapożyczyłam się u przyjaciółki i jakoś się udało. Niestety wizja nadchodzących świąt mnie przeraża. Po raz pierwszy nie spędzę ich z rodziną.

Tak bardzo jest mi wstyd przyznać się do kłopotów finansowych, że skłamałam, bo po prostu nie stać mnie na wyprawienie świąt na takim poziomie jak zawsze. Powiedziałam dzieciom i siostrze, że tegoroczną Wielkanoc spędzam u przyjaciółki, której zmarł mąż. Powiedziałam, że wiem, jaki to jest ból i nie mogę zostawić jej samej. Uwierzyli. Ze smutkiem, ale powiedzieli, że szanują moją decyzję.

Przede mną pierwsze samotne święta w życiu. Oczywiście nie idę do mojej przyjaciółki, choć faktycznie ostatnio owdowiała, ona spędza ten czas u syna. Jej też się nie przyznałam, bo nie chce jej dokładać w tym trudnym czasie swoich zmartwień. Nie wiem, jak dam radę. Na samą myśl serce mi pęka...

Janina, 73 lat

 

 

 

 

 

 

Mieszkania gwiazd: 100-letnia posiadłość Emiliana Kamińskiego. Aktor odszedł w swoim ukochanym domu w Józefowie.

Zobacz w galerii.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama