"Mój mąż co tydzień jeździ na ryby. Jeszcze nigdy żadnej nie złowił. A może ta rybka ma jakieś imię?"

"Mój mąż co tydzień jeździ na ryby. Jeszcze nigdy żadnej nie złowił. A może ta rybka ma jakieś imię?"

"Mój mąż co tydzień jeździ na ryby. Jeszcze nigdy żadnej nie złowił. A może ta rybka ma jakieś imię?"

Canva

"Kiedy zastanawiałam się nad tym, czy istnieje jakiś tajny sposób, by przekonać mojego męża, by choć na chwilę oderwał się od wędki i zajął się mną, nagle dotarło do mnie, że jeszcze nie złowił żadnej ryby. Nagle zamarłam z niedowierzania! A może nie jest to żaden okoń ani szczupak, tylko... ta jego rybka ma jakieś imię? Co, jeśli mój Jacek ma na boku jakąś kochankę, z którą zdradza mnie co czwartek?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mój mąż jeździ co tydzień na ryby

Jakiś czas temu mój mąż wymyślił sobie, że każdy czwartek to dla niego czas na wędkowanie. W trakcie, gdy inni parzą sobie kawę, oglądają nowy odcinek ulubionego serialu pod kocem i planują romantyczne wieczory we dwoje, ja zostaję sama w domu, przytulając się do poduszki. Byłabym to stanie zrozumieć, gdyby nie fakt, że Jacek ignoruje każdy mój telefon i nie odpisuje na wiadomości. Podobno ryby mogłyby wtedy się spłoszyć.

Co najgorsze, sama mu to zaproponowałam! Wszystko zaczęło się od tego, że notorycznie skarżył się na bóle głowy. Ja, jako wzorowa, troskliwa żona martwiąca się o dobrostan męża, namawiałam go do tego, żeby spędzał więcej czasu na świeżym powietrzu. Myślałam, że jakakolwiek forma aktywności będzie dla niego lekarstwem na te dolegliwości.

W końcu nie bez powodu mówi się, że kontakt z naturą może być zbawieniem dla zdrowia. Miałam nadzieję, że w ten sposób zadba o siebie i poprawi swój nastrój i samopoczucie. Jednak teraz gdy bierze wędkę i jedzie na ryby, czuję się samotna. Fakt, że spędza tyle czasu beze mnie, sprawia, że coraz mocniej odczuwam tęsknotę i smutek.

Wędkarz łowiący ryby Canva

Może ta rybka ma jakieś imię?

Kiedy zastanawiałam się nad tym, czy istnieje jakiś tajny sposób, by przekonać mojego męża, by choć na chwilę oderwał się od wędki i zajął się mną, nagle dotarło do mnie, że jeszcze nie złowił żadnej ryby. Nagle zamarłam z niedowierzania! A może nie jest to żaden okoń ani szczupak, tylko... ta jego rybka ma jakieś imię? Co, jeśli mój Jacek ma na boku jakąś kochankę, z którą zdradza mnie co czwartek?

Gdy tylko widzę, jak pakuje swój sprzęt i odjeżdża na wiele godzin, moje myśli zaczynają wędrować do mrocznych zakamarków mojej wyobraźni. Tam pojawiają się sceny zdrady i tajemniczych spotkań nad brzegiem rzeki. Czy to możliwe, żeby mój ukochany mąż prowadził podwójne życie i  był na tyle bezczelny, żeby traktować wędkowanie jako przykrywkę? Co, jeśli moje obawy się potwierdzą?

Przepraszam za te dramatyczne scenariusze, ale myśl, że mój mąż może mnie zdradzać, wzbudza we mnie wiele lęków i obaw. Czy myślicie, że to dobry pomysł, żebym kupiła sobie wędkę i zaczęła z nim jeździć na ryby?

Bożena

Reklama
Reklama