"Na myśl o świętach już mi słabo. Wszyscy z nosami w telefonach, a ja w kuchni"

"Na myśl o świętach już mi słabo. Wszyscy z nosami w telefonach, a ja w kuchni"

"Na myśl o świętach już mi słabo. Wszyscy z nosami w telefonach, a ja w kuchni"

Canva

"Wielkanoc za pasem, wypadałoby już umyć okna i zacząć coś przygotowywać, bo znów zjedzie się do nas cała rodzina - córki z mężami i wnukami. Z jednej strony się cieszę, bo to najbliżsi i kochani, ale z drugiej... Wiem już, jak będzie. Co roku biegam z kuchni do salonu i z powrotem, sprzątam, piekę, gotuję, pilnuję, żeby nikomu nic nie brakło... A oni? Szkoda gadać... Co się z tą rodziną porobiło. Siedzenie z telefonem w ręku to jakaś nowa świecka tradycja?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Na Wielkanoc przyjeżdża cała rodzina

Przez większość roku mamy ze Staśkiem spokój. Mieszkamy sobie we dwójkę, dzieci dorosłe już dawno wyfrunęły z gniazda i pozakładały własne rodziny. Mam już czworo wnucząt, z których jestem dumna, choć im są starsi, tym rzadziej mi opowiadają, co u nich słychać. Kiedyś chętnie spędzali z babcią czas. Teraz tylko najmłodszy wnuczek tak ma. Pozostali, starsi, śpią do południa, a potem polecą na miasto do kolegów i koleżanek, i tyle ich widzę.

Kiedyś bardziej lubiłam Wielkanoc, ale od kilku lat święta budzą we mnie mieszane uczucia. Ja jestem już o te parę lat starsza, kręgosłup bardziej boli, po schodach już mi ciężej wchodzić. Stasiek też nie jest pierwszej młodości. Ja w porównaniu z nim jestem kobieta aktywna... On najchętniej siedzi przed telewizorem i w kółko to samo ogląda.

Ale ta Wielkanoc i Boże Narodzenie to wciąż są dni, kiedy zjeżdża się do nas cała rodzina. Jestem z tego dumna, że wszyscy jadą do nas, choć równie dobrze mogliby na zmianę - do teściów jeździć co drugi rok. Ale moje córki wybierają nasz dom, a do rodziny mężów wpadają tylko po drodze.

Tak więc przyjeżdża cała rodzina... Wiadomo, co to dla mnie oznacza. Sprzątanie przed ich przyjazdem i trzydniowy dyżur w kuchni.

Wielkanocny stół z kolorowymi jajkami, wędlinami- widok z góry. Widać ręce ludzi siedzących wokółl Canva

Święta jak co roku będą z telefonami w ręku

Doskonale wiem, jak tegoroczne święta ZNÓW będą wyglądać. Zostało już niewiele czasu. Wypadałoby już umyć okna i zacząć coś przygotowywać, bo tutaj raczej nie mam co liczyć na czyjąś pomoc. Dzieci pracują, przerwa wielkanocna jest krótka, więc wszyscy się zjadą na gotowe, w sobotę po południu i pod wieczór.

Ale nawet jak już przyjadą, ja co roku biegam z kuchni do salonu i z powrotem, sprzątam, piekę, gotuję, pilnuję, żeby nikomu nic nie brakło... A oni? Szkoda gadać...

Mój Stasiek przewodzi towarzystwu - zalega w fotelu z pilotem w ręku. Obok na kanapach rozsiadają się zięciowie z telefonami. Wnuki coraz starsze, z babcią mało rozmawiają, bo nie mogą oczu oderwać od smartfonów.

Co się z tą rodziną porobiło. Siedzenie z telefonem w ręku to jakaś nowa świecka tradycja? Ja już na to patrzeć nie mogę. Jak w tym roku rzeczywiście powtórzy się ten sam scenariusz, chromolę, za rok Wielkanocy nie będzie.

Pojedziemy sobie ze Staśkiem do jakiegoś kurortu, pilota mu schowam, a reszta niech sobie radzi. Przez telefon zamówią sobie jajeczko, skoro nie potrafili doceniać chwil, kiedy byliśmy wszyscy razem i mieli podstawione pod nos gotowe.

Babcia Hela

Ile trzeba mieć, żeby godnie żyć? Dorota Szelągowska zna odpowiedź. Nic dziwnego, że ma tak piękne mieszkanie. Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/dotindotin
Reklama
Reklama