"Wnusia musi mieć komunię w drogiej restauracji. Ważne, żeby wszyscy gadali i było na bogato"

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nauczyłam skromności

Myślałam, że przez tyle lat, co wpajałam mojej córce Iwonie, że bardzo ważna w życiu jest skromność, to samo będzie przekazywać swojej jedynej córeczce, a mojej wnuczce — Marlence. Gdy się dowiedziała, gdzie mała będzie miała komunię, to aż mi włosy osiwiały! Talerzyk za 600 zł! Przecież to nie jest wesele. Już raz byłam w szoku, gdy pokazała mi paragon za sukienkę komunijną... Ponad trzy tysiące złotych na kilka wyjść. To doszczętnie mi pokazało, że moja córka Iwona nie ma za grosz w sobie skromności i nie potrafi oszczędzać.

Wiem, że ona dużo pracuje i dużo zarabia, ale po co to wydawać na takie rzeczy? Za moich czasów to była tylko posiadówka w domu, ciasto, kawa, herbata i coś na ciepło. Dziecko dostawało prezenty skromne i z motywem bozi i to było dobre. A teraz? W głowach się poprzewracało!

canva.com

Moja córka wielka dama

Próbowałam córce przemówić do rozsądku, ale co z tego skoro moja królewna uważa, że:

Mamo, teraz liczy się prestiż. Dzieci w szkole, aż licytują się, kto miał fajniejszą komunię. Ja chcę jak najlepiej dla Marlenki i będzie miała bogato tak, żeby mówili o tym wszyscy! Ona o tym marzy, a Ty przestań opowiadać jakieś staroświeckie brednie.

No i rozmawiaj z taką osobą... Niestety, nie mam pomysłu, co zrobić, aby jakoś to wszystko odkręcić, ale tez nie mam ochoty iść do takiej drogiej restauracji. Dla mnie to się aż nie godzi. Wolałabym, żeby tej komunii nie było skoro aż tak trzeba wymyślać...

Rozumiecie tę dziwną modę, że ma być bogactwo, blichtr i błysk, bo inaczej Cię wyśmieją? Dla mnie to żenujące wprost. Chyba jestem za stara, żeby to zrozumieć albo czasy aż tak się zmieniły, że nie nadążam już za nowymi, jakże dziwnymi wartościami...

Anna