"Kiedy po raz pierwszy poznałem Monikę, wiedziałem, że znalazłem swoją drugą połówkę. Była pełna życia, optymizmu i miłości do sztuki, co przyciągnęło mnie do niej niczym magnes. Razem eksplorowaliśmy świat, delektując się każdą chwilą spędzoną razem. Sielanka trwałą do ślubu. Niestety, tak było do czasu, gdy jej obowiązki zawodowe zaczęły brać górę..."
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Moja ukochana zaczęła stawiać na pracę
Jednak, w miarę jak czas upływał, zauważyłem, że Monika stopniowo się zmieniała. Jej praca w prestiżowej galerii sztuki pochłaniała ją całkowicie. Wieczorami, kiedy chciałem przytulić ją i podzielić się tym, co u mnie, słyszałem tylko o nadchodzących wystawach i projektach. Byłem cierpliwy, ale tęsknota za naszymi wspólnymi chwilami coraz bardziej narastała we mnie i jednocześnie złość.
Kulminacyjnym momentem było nasze rocznicowe spotkanie. Liczyłem, że spędzimy romantyczny wieczór w naszej ulubionej restauracji, ale Monika całkowicie zapomniała o tym dniu, pochłonięta przygotowaniami do ważnej wystawy. To było dla mnie bolesne przeżycie, sygnał, że coś w naszym związku się zmieniło.
Niestety, rozmowa z nią nic nie dała. A właściwie to usłyszałem tylko, że przesadzam, że przecież nie ma nic ważniejszego niż wystawa. Zabolało.
To nie był pierwszy raz i postanowiłem odejść
Zrozumiałem, że miłość, która nas łączyła, musi ustąpić miejsca prawdzie o naszym związku. Zrozumiałem, że muszę myśleć także o sobie i o moim szczęściu. Postanowiłem więc podjąć trudną decyzję i złożyć papiery rozwodowe.
Monika była zdumiona, gdy otrzymała pismo od adwokata. Miała do mnie pretensje, że nie powiedziałem jej wcześniej o moich zamiarach. Ale w tamtej chwili nie miałem już siły na tłumaczenia. Moja nadzieja, że to pismo ją obudzi, była daremna, gdyż następnego dnia pojechała na kilkudniową podróż służbową, nie zważając na moje uczucia...
Opuszczając nasze wspólne mieszkanie, zdałem sobie sprawę, że najbliższa mi osoba stała się obca. To było trudne do zaakceptowania, ale w głębi serca wierzę, że jeszcze znajdę miłość opartą na wzajemnym szacunku i prawdziwym zrozumieniu.
Najbardziej jednak boli mnie to, że gdy chciałem jeszcze cokolwiek ratować, dawałem mocne sygnały, to ona nawet nie próbowała mnie wysłuchać...
Dajcie znać, jak mogę poradzić sobie z tym ciągłym poczuciem odrzucenia. Chciałbym jakoś wybaczyć, ale nie umiem. Wciąż czuję w sobie złoścć do tej całej sytuacji i cierpię każdego dnia...
Edek