Najdziwniejsze zabiegi upiększające świata

Najdziwniejsze zabiegi upiększające świata

Kobiety i mężczyźni na całym świecie co roku wydają miliony ryzykując zdrowie, by tylko poprawić rysy swojej twarzy, kondycję skóry bądź ulepszyć coś, co i tak jest dobre. Botoks i skalpel? To przeżytek, totalna nuda.

Reklama

Na Manhattanie można nałożyć maseczkę z ptasiej kupy, w Beverly Hills skorzystać z „wampirzego liftingu twarzy”, a w Tokio czeka na nas masaż ślimakami. Ale skąd pełzające mięczaki i ptasie odchody w salonach piękności? To nowy trend w medycynie estetycznej. Przejrzyjcie pięć najdziwniejszych sposobów na poprawę wyglądu. Dziwne…

ID-1001028581. Maseczka z ptasich odchodów. Na nowojorskim Manhattanie można znaleźć salon piękności, który oferuje swoim klientom masaż. Nie byłoby to niczym nadzwyczajnym, ale maseczka, którą używa się po zabiegu na twarz, zawiera… sproszkowane odchody słowika. Według właściciela salonu, tylko ten właśnie element maseczki posiada odpowiednie enzymy, poprawiające kondycję skóry twarzy. Za tę „przyjemność” należy zapłacić 180 dolarów.

2. Maseczka ze śluzu ślimaka. To chyba najbardziej naturalna maseczka z możliwych – po twarzy klienta decydującego się na taki zabieg chodzą ślimaki, zostawiając za sobą śliski ślad. Efektem ma być nawilżona skóra, odmłodzona cera i utrwalenie opalenizny. Koszt? 250 dolarów. To muszą być bardzo drogie ślimaki… Dla mniej odważnych, salon proponuje krem zawierający ślimaczy śluz.

23. Wampirzy lifting twarzy. Na fali popularności „Zmierzchu” i „Pamiętników Wampirów” kuracja ta cieszy się szczególnym zainteresowaniem. Na czym polega? Wcześniej pobraną od nas krew oczyszcza się i wstrzykuje w odpowiednie miejsca na twarzy. Efekty utrzymują się tylko 15 miesięcy. W Beverly Hills robi furorę! A jesli chodzi o naszych rodzimych celebrytów - twarz krwią ostrzykiwała sobie także Marta Grycan.

4. Policzkowanie. Ktoś kiedyś powiedział, że dla piękna trzeba się nacierpieć. W San Francisco chyba potraktowano to powiedzonko zupełnie serio. Jeden z tamtejszych salonów piękności oferuje masaż ujędrniający – polega on na policzkowaniu. Masażystki z Tajlandii przytrzymują skórę ręką i uderzają rytmicznie w zmarszczki, co ma je spłycić, a skórę pobudzić do regeneracji. Zabieg trwa 15-20 minut, kosztuje 350 dolarów.

5. Odżywka do włosów z nasieniem byka. Na koniec zostawiliśmy największą (najbardziej odrzucającą?) gratkę. W Londynie można wybrać się na zabieg wzmocnienia włosów, do którego używana jest odżywka. Odżywka, której głównym składnikiem jest bycza sperma. Efekty podobno są piorunujące, a specyfik ten to jeden z hitów salonu.

Reklama
Reklama