• asikkk odsłony: 2578

    Moja chora ambicja

    Dlaczego chora? bo:
    po pierwsze mam ambicje, jakies marzenia itp, ale jestem leniwa, nic nie robie by to osiągnąć. Nie potrafie się zmobilizować, by odhaczać punkt po punkcie z mojej listy celów, nie potrafię tak sie zawziąć, by włożyć w to cały mój wysiłek, by to osiągnąć.

    po drugie - jestem osobą zdolną (przyjnajmniej tak mi sie wydaje) a nie potrafie z tego skorzystać - patrz punkt pierwszy - co jeszcze potęguje moje przygnębienie

    po trzecie - i to chyba boli mnie najbardziej- stale porównuje sie z innymi...Czytając np. prasę branżową widze jak ludzie w moim wieku lub niewiele starsi awansują, zdobywają kolejne szczeble, nowe firmy itd. Po takiej lekturze, jestem maksymalnie zdołowana, czuje sie jak ostatnia du.., leniwa i marnująca swoje szanse i przede wszystkim czas. Jeśli nawet troche sie zmotywuję, starcza tego jedynie na wymyślenie, co powinnam zrobić, ale nigdy nie wcielam tego w życie.

    cały czas jest tylko "od jutra........."

    Juz coraz gorzej o sobie myślę...

    Odpowiedzi (17)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-07-03, 04:28:12
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-07-03 o godz. 04:28
0

asikkk napisał(a):nie to chyba nie jest taka "czysta" zazdrość. Wiem przecież ze umiejętności, doswiadczenie, wiedza nie spadają z nieba, trzeba mieć talent, ale potrzeba przede wszystkim dużo ciężkiej i SYSTEMATYCZNEJ pracy.
Jeśli zazdrość to o to, że ktoś potrafi realizować swoje cele, wciela je w życie.
Chodzi mi o to, że mówisz, że masz dola jak rozmawiasz ze znajomymi o ich osiągnięciach dlatego odebralam to jako lekką zazdrość z Twojej strony. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, ze Ty jesteś mniej zdolna czy mniej utalentowana. Chodzi mi o to, dlaczego się w ogóle oglądasz na innych ludzi i robisz takie porównania. Każdy podążą swoją ścieżką, każdy jest inny, inaczej się realizuje i boryka się z innymi problemami. Przecież pracujesz na swoje wyniki a nie po to, by się komuś potem chwalić. Nie można się zadręczać w ten sposób :goodman:

Jeśli chodzi o sam brak systematyczności i brania "tylka w troki" to to jestem w stanie zrozumieć, bo sama tak mam. Ciężko mi się zmobilizować, usiąść do książek i poczytać. Zawsze sobie coś wynajdę innego do roboty i tak się usprawiedliwiam. Czasem nawet mam takie myśli, że się nie nadaję, że chyba jeszcze nie doroslam. Szczególnie teraz po jednym oblanym egzaminie. Pierwszym w sesji na dodatek.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 03:27
0

lol
cześć sobowtóry

Wiecie co mnie na razie uleczyło? ciąża lol dałam sobie spokój...
I jak mi dobrze jak sobie pomyśle że teraz to się już niczego nie musze uczyć, bo i tak nie zdąże pójść do żadnej szkoły , skończyć żadnego kursu ... możę kiedyś tam, w bliżej nieokreślonej przyszłości ;)
Ale mi fajnie!
Tylko ciekawe jak długo

W każdym bądź razie polecam ;)

Odpowiedz
asikkk 2009-07-03 o godz. 03:14
0

nie to chyba nie jest taka "czysta" zazdrość. Wiem przecież ze umiejętności, doswiadczenie, wiedza nie spadają z nieba, trzeba mieć talent, ale potrzeba przede wszystkim dużo ciężkiej i SYSTEMATYCZNEJ pracy.
Jeśli zazdrość to o to, że ktoś potrafi realizować swoje cele, wciela je w życie.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 03:02
0

asikkk napisał(a):Ja na swoje nieszczęście mam dość częste kontakty z moimi rówieśnikami z dużych międzynarodowych firm, którzy osiągneli o wiele więcej ode mnie. Po takim spotkaniu jestem "chora" przez tydzień.
a może to zazdrość Cię nieszczy od środka

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 03:01
0

A witam w klubie dziewczynki...

Ile to ja już kursów nie zaczynałam, ilu języków nie miałam sie nauczyć i ile pieniędzy nie miałam odłożyć. Dieta zawsze od "jutra" i zawsze do pierwszej środy
Wielkie plany, i marzenia, które w zderzeniu z rzeczywistocią podcinają skrzydła i powodują niską samoocenę.

Odpowiedz
Reklama
asikkk 2009-07-03 o godz. 02:55
0

Ja na swoje nieszczęście mam dość częste kontakty z moimi rówieśnikami z dużych międzynarodowych firm, którzy osiągneli o wiele więcej ode mnie. Po takim spotkaniu jestem "chora" przez tydzień.

Najgorsze, że bardzo obniżyła mi się samoocena. Bardzo się dołuję, w takich chwilach myślę o sobie jak o największym nieudaczniku. Przez to staję się coraz bardziej nieśmiała, zdystansowana, trudniej mi nawiązać kontakt. W chwilach takiego spotkania, zamiast myśleć, jakby tu ciekawie nawiązać rozmowę, ja w myślach wyrzucam sobie: "no i widzisz jaka z ciebie pierdoła, nawet odezwać się nie umiesz". Wcześniej moja samoocena była ok, teraz jest b. niska. Z kolei to powoduje duże spięcie, co dalej prowadzi do częstych przejęzyczeń, brakuje mi słów, robię jakieś nerwowe gesty. Po takim "przedstawieniu" jestem jeszcze bardziej zdołowana. Takie błędne koło...

Najgorsze, że wydaje mi się , ze te moje złe myśli na swój temat, coraz bardziej widać na zewnątrz: przejęzyczenia, nerwowe ruchy. Im jestem starsza, tym mniej przystosowana do życia w społeczeństwie. Doszło już do tego, zę zdołować może mnie fakt, że sprzedawca nie zrozumie mnie w sklepie: powiedzaiłam coś niewyraźnie, nieskładnie. Wychodzę ze sklepu i zaczynają się wewnętrzne wyrzuty....

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 01:28
0

asikkk napisał(a):dlaczego chora? bo:
po pierwsze mam ambicje, jakies marzenia itp, ale jestem leniwa, nic nie robie by to osiągnąć. Nie potrafie się zmobilizować, by odhaczać punkt po punkcie z mojej listy celów, nie potrafię tak sie zawziąć, by włożyć w to cały mój wysiłek, by to osiągnąć.

po drugie - jestem osobą zdolną (przyjnajmniej tak mi sie wydaje) a nie potrafie z tego skorzystać - patrz punkt pierwszy - co jeszcze potęguje moje przygnębienie

po trzecie - i to chyba boli mnie najbardziej- stale porównuje sie z innymi...Czytając np. prasę branżową widze jak ludzie w moim wieku lub niewiele starsi awansują, zdobywają kolejne szczeble, nowe firmy itd. Po takiej lekturze, jestem maksymalnie zdołowana, czuje sie jak ostatnia du.., leniwa i marnująca swoje szanse i przede wszystkim czas. Jeśli nawet troche sie zmotywuję, starcza tego jedynie na wymyślenie, co powinnam zrobić, ale nigdy nie wcielam tego w życie.

cały czas jest tylko "od jutra........."

Juz coraz gorzej o sobie myślę...
No to zobaczyłam topic dla mnie.
Dzisiaj jest właśnie taki dzień, kiedy nastroje/myśli tego typu sięgają szczytu.
Niestety doszło do dość przykrej dla mnie sytuacji, gdzie siłą rzeczy musiałam się porównać z innymi. Boli, bo wypadam gorzej.
Chciałabym przestać o tym myśleć, ale nie mogę.

Odpowiedz
sarabe 2009-07-03 o godz. 00:03
0

asikkk napisał(a):Nieee , na pewno nie oczekuję pocieszenia, raczej solidnego kopa ;)

Ja nie potrafie sobie odpuścić, nic nie robię, ale wciąź snuję plany. Zauważyłam, że zaczynam żyć marzeniami, wyobrażam sobie siebie w nowej, ;epszej pracy, na super stanowisku, ale nic nie robie, aby to osiągnąć w realnym świecie.

Czas przecieka mi przez palce, a ja sobie tylko marzę...
to jakbym czytała o sobie

czasem mam wrazenie ze żyję swoim lustrzanym odbiciem, tym wymyslonym, wymarzonym
a realnie - tak jak piszesz asikkk, plany plany plany......
i mało mobilizacji do ich spełnienia...

Odpowiedz
Gość 2009-07-02 o godz. 23:55
0

ja też robie wszystko od jutra... a potem budzę się z ręką w nocniku, bo zabieram się za coś w ostatniej chwili i nie wychodzi :(

Odpowiedz
Gość 2009-07-02 o godz. 23:16
0

No to się mogę dołączyć to grona tych co to od jutra....
Ehhh szkoda czasem słów.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-07-02 o godz. 17:35
0

Asikk, czy ty moze jestes moim sobowtorem? lol
Moglabym napisac to samo. Nic tobie nie poradze bo sama zmagam sie z dokladnie takimi samymi problemami. :( I juz powoli staje sie zgorzkaniała i niemożliwa (dzieki, Amelani ;) )

Odpowiedz
katarinka7 2009-07-02 o godz. 13:30
0

tez tak miałam/mam.

I w pewnym momencie gdzies przeczytał, że nie można zyć "na brudno", odkładac na potem, trzeba zyć tu i teraz.

Bardzo dało mi o do myślenia i staram się tą myśl wcielac w zycie.

Odpowiedz
Jania 2009-07-02 o godz. 13:16
0

Nieee , na pewno nie oczekuję pocieszenia, raczej solidnego kopa

Ja nie potrafie sobie odpuścić, nic nie robię, ale wciąź snuję plany. Zauważyłam, że zaczynam żyć marzeniami, wyobrażam sobie siebie w nowej, ;epszej pracy, na super stanowisku, ale nic nie robie, aby to osiągnąć w realnym świecie.

Czas przecieka mi przez palce, a ja sobie tylko marzę...
mam dokladnie to samo

i ciagle tylko - od jutra sie wezme od jutra i tak tkwie w szarej codziennosci

może zrobienie listy i okreslenie jakiegos realnego terminy byloby wyjsciem? trzeba sprobowac

Odpowiedz
Gość 2009-07-02 o godz. 13:06
0

No, mi właśnie taki day-dreaming bardzo psuł humor, jak juz wracałam do rzeczywistości... Wyjście są dwa, naprawdę się zmusić, bo inaczej staniesz wkrótce zgorzkaniała i niemożliwa ;) , albo przewartościować parę spraw i odpuścić 8)

Odpowiedz
asikkk 2009-07-02 o godz. 12:55
0

Nieee , na pewno nie oczekuję pocieszenia, raczej solidnego kopa ;)

Ja nie potrafie sobie odpuścić, nic nie robię, ale wciąź snuję plany. Zauważyłam, że zaczynam żyć marzeniami, wyobrażam sobie siebie w nowej, ;epszej pracy, na super stanowisku, ale nic nie robie, aby to osiągnąć w realnym świecie.

Czas przecieka mi przez palce, a ja sobie tylko marzę...

Odpowiedz
Alma_ 2009-07-02 o godz. 12:46
0

Mam to samo... Ileż to ja sobie naobiecywałam

Ale powiem Ci, że spisanie postanowień i szeczgółowy plan działania pomaga. Trochę

Odpowiedz
Gość 2009-07-02 o godz. 12:40
0

asikkk napisał(a):po pierwsze mam ambicje, jakies marzenia itp, ale jestem leniwa, nic nie robie by to osiągnąć. Nie potrafie się zmobilizować, by odhaczać punkt po punkcie z mojej listy celów, nie potrafię tak sie zawziąć, by włożyć w to cały mój wysiłek, by to osiągnąć.

po drugie - jestem osobą zdolną (przyjnajmniej tak mi sie wydaje) a nie potrafie z tego skorzystać - patrz punkt pierwszy - co jeszcze potęguje moje przygnębienie
Też tak miałam ze 2-3 lata temu Miałam ambicje naukowe i tez nijak nie mogłam się zabrać do jakiegoś konkretnego działania. I co? Doszłam do wniosku, że te ambicje to były tylko pretensje co najwyżej i sobie odpuściłam :| Nie wiem, dobrze to czy źle, ale doszłam do wniosku, że widocznie aż tak mi nie zależy skoro nie mogłam się zmobilizować, a tylko mi te ambicje (?) zatruwały życie.
Być może oczekiwałaś jakiegoś pocieszenia, strategii działania, mobilizowania się, ale ja chciałam tylko pokazać ci, że nie jesteś jedyna z takimi problemami... Nie powiem, czasem gdzieś to wraca, ale już nie czuję się nieszczęśliwa w teraźniejszości, codzienności, a przyszłość... kto wie, co przyniesie? Może macierzyństwo da mi kopa energetycznego ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie